Monika mistrzyni minimalizmu, prowadzi swojego minimalistycznego pięknego bloga Makes it Simple. Byliśmy pewni więc, że ślub i wesele będzie nas zachwycało. I nie pomyliliśmy się. Tak jak oni nie potrafią opisać eksplozji uczuć tak my nie możemy się nasycić szczegółami i emocjami, bo tak wiele się tego dnia działo, a wesele w Starym Młynie było jednym z naszych fotograficznych marzeń.

Dwa wdechy i spróbujmy to uporządkować.

Na przygotowania przyjechaliśmy do domu dziadka Moniki. Tam poznaliśmy filmowy team z którym pracowaliśmy w tym dniu. Potem przekroczyliśmy próg domu i nie wiedzieliśmy w co ręce wkładać. Było tyle pięknych rzeczy do fotografowania. Monika finiszowała z perfekcyjnym gładkim kokiem. Przyjaciółki otwierały bąbelkowe wsparcie prosecco, które jest najlepszym lekarstwem na stres. Prosecco tak dobrze zadziałało, że nawet perspektywa interwencyjnego prasowania sukni nie wzruszyła żadnej z pań.

Takiego bride teamu można Monice pozazdrościć. Ubrały, poprawiły, buciki założyły, pomogły z tatą przetrenować chodzenie, żeby się w suknię nie zaplątał. Panowie strasznie się stresują długimi sukniami, jakby tam czekały wszystkie niebezpieczeństwa świata. W przygotowaniach także dzielnie towarzyszyła pupilka rodowa, która po dziś dzień pewnie zastanawia się po co ten makijaż i tyle zamieszania.

Jak już o panach mowa. Piotr – nasz Pan Młody, postawił tak jak i Monika na ponadczasową klasykę i elegancję. Teraz kiedy wspominamy ich ślub nie możemy sobie wyobrazić ich inaczej. Monika nie mogłaby mieć koronkowej zwiewnej sukni, to musiała być ta gładka prosta od Pronovias, a Piotrek nie mógłby wystąpić w lnianych spodniach i kolorowych szelkach. No po prostu nie, ale też po co zmieniać coś co jest idealne.

Idealna była też nasza współpraca. Bo z Moniką i Piotrkiem rozumieliśmy się bez słów, mimo że się nie znaliśmy wcześniej. Z Jarkiem i Rafałem z FilmLook którzy byli odpowiedzialni za film było tak samo. Zwykle współpraca z ekipą filmową wymaga od obu stron pewnych kompromisów. Tym razem planety nam sprzyjały albo nie wiemy co, ale jakiego byśmy kadru nie wymyślili to mogliśmy go zrealizować, nawet w kościele.

Fotografia ślubna Tarnowskie Góry

Ceremonia odbyła się w samo południe, taki już zwyczaj niektórych rodzin tu na południu polski. Ale polską tradycję Monika i Piotrek odrobinę urozmaicili, bo wszystko idzie do przodu. Monika do ołtarza szła z tatą, a przed nimi najbliższe przyjaciółki w roli druhen i najmłodsi z obrączkami. Teraz pora na kolejne zachwyty. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem kościoła. Piękne wnętrza inspirowały na każdym kroku, a kościół wypełniony szczelnie gośćmi nagle stał się bardzo kameralny.

Minimalistyczne wesele w Starym Młynie

Wesele w Starym Młynie marzyło nam się długo, wiele razy słyszeliśmy opowieści o tym jak tam pięknie. Kiedy weszliśmy do środka znaleźliśmy się w fotograficznym niebie. Minimalizm na stołach, piękne łososiowo budyniowo eukaliptusowe dekoracje. Raj. No ale Monika i minimalizm to przecież nie mogło być inaczej. Kiedyś zapytaliśmy wprost menago jednego z obiektów, w którym fotografowaliśmy reportaż ślubny dlaczego stoły na weselach dźwigają tak wiele. Usłyszeliśmy, że goście potrzebują tego wszystkiego co jest na stole w trakcie wesela. Odpowiedź oczywiście szanujemy, choć zdecydowanie wolimy ten minimalizm. Od razu uprzedzamy, gościom niczego nie brakowało, każdy był nakarmiony, napojony i zachwycony.

Wesele w Starym Młynie w Zbrosławicach

To było wesele na, którym działo się dużo i długo. Po pierwszym tańcu wjechał tort – najbardziej godny deser, a potem goście się podzielili. Część korzystała z pięknego ogrodu – leżaki i strefa chilloutu miała swoich wielbicieli podobnie jak instaxowa fotobudka. Część już od pierwszych chwil jednak preferowała parkiet i zabawę. Musimy przyznać, że na to co działo się na weselu, nawet nam brakuje skali.

Kochani czy Wasi goście nie mają ochoty żeby rozkręcać inne imprezy? Mogli by mieć sporo jakże przyjemnej pracy. Musimy w tym miejscu wspomnieć, że ta ekipa to prawdziwi zawodnicy z pierwszej ligi. Bawili się aż do bladego świtu mimo, że ceremonia była w południe. Takich twardzieli rzadko się spotyka.