Myśliwski ślub i wesele Kasi i Michała
Tym razem zabierzemy Was do dawnego miasta królewskiego – Piotrkowa Trybunalskiego. Co warto tu zobaczyć? Na pewno Starówkę, Muzeum Piwowarstwa czy Rynek Trybunalski. Warto było także pojawić się na ślubie i weselu Kasi i Michała. Ludzi o ogromnych sercach przy których wiara w drugiego człowieka nabiera nowego znaczenia.
Kasia i Michał, to para o wielu pasjach, ale jedną z największych jest miłość do zwierząt. To właśnie ona sprawiła, że postanowili wspólnie otworzyć klinikę weterynaryjną. Jednak to nie motyw zwierzęcy towarzyszył im w trakcie ślubu i wesela, a…leśny. Nie bez powodu. Oprócz tego, że Michał poświęca się dla ratowania życia i zdrowia zwierząt, jest także myśliwym od pokoleń i ma już sporą kolekcję łowiecką.
Ślub odbył się w zabytkowym, zbudowanym w XV wieku kościele św. Jacka i Doroty. To budowla z dość pechową historią. Ale jak to mówią, do trzech razy sztuka – po dwóch pożarach za trzecim razem udało się wybudować kościół, który obecnie cieszy oko i sprzyja nie tylko wyjątkowemu klimatowi, ale także dobrym kadrom. Zwłaszcza w połączeniu z minimalistycznymi dekoracjami o które zadbali Kasia i Michał. Oczywiście z leśnymi akcentami. Było bardzo elegancko i wzruszająco. Zwłaszcza, gdy Państwo Młodzi odchodzili od ołtarza w towarzystwie uniesionych nad ich głowami białymi różami, które trzymali ich przyjaciele ze Związku Łowieckiego.
Leśny ślub
Na wesele wybraliśmy się do Włodzimierzowa. To właśnie tam na 10-cio hektarowym leśnym terenie znajduje się Kompleks Hotelowo-rekreacyjny „Zielony Gościniec”. Wszystko w klimacie 🙂 Nie zdziwicie się chyba, jak napiszemy, że wystrój również nawiązywał do leśnej tematyki? Dużo drewna, delikatnej zieleni, światła, bieli – bardzo elegancko, minimalistycznie i jednocześnie przytulnie. W końcu to myśliwski ślub.
Jak na myśliwych przystało myśliwskie nuty zabrzmiały na początku wesela. Na dobrą sprawę genialny pomysł. Po obiedzie każdy zdążył odetchnąć, dotlenić się i przypudrować nosek aby potem ruszyć z energią na parkiet. A ten niemal od początku wypełnił się przedstawicielami wielu pokoleń. Nie mieliśmy najmniejszych problemów z wyborem zdjęć. Niemal na każdym widać uśmiechnięte twarze. Niemniej uśmiechu dostarczyła gościom foto budka. I tak można było przy niej spotkać tajemniczego szejka, „rogacza”, przedstawicieli rytmów disco. Do wyboru goście mieli naprawdę wiele fajnych gadżetów. Miła pamiątka, nie sądzicie?
Ale czym byłoby prawdziwe polskie wesele bez suto zastawionych stołów, prawda? O takie nie było trudno, podobnie jak o kulinarne niespodzianki. Czy byliście kiedyś na weselu w którym w pewnym momencie wjechał dzik w towarzystwie rogu. Był naprawdę odpowiednio przyrządzony, przez uznaną wśród przyjaciół myśliwych specjalistkę. Upolował go sam Pan Młody! No i tort. Zwykle pojawia się biały, ozdobiony owocami tudzież innymi perełkami i tym podobnymi „gadżetami”. Tu niespodzianka – znów motyw leśny. Brązowy, piętrowy rarytas ozdobiony kwiatami. Wyglądał naprawdę imponująco i można powiedzieć oryginalnie.
Zarówno ślub, jak i wesele dostarczyły nam wielu pozytywnych wrażeń. Nie na co dzień można poczuć się jak na polowaniu w towarzystwie muzyki i szampańskiej zabawy