Kto raz odwiedził Małopolskę, ten na pewno będzie do niej wracał. Jej piękno przyciąga niczym magnes, a jeszcze gdy odkryje się jej zakamarki, to mamy totalne combo. Zaraz zobaczycie coś, czego nie da się odzobaczyć, a potem pozostaje tylko napawać zakamarkami. Natalia i Paweł pobrali się na Małopolskiej wsi i na sesję również wybraliśmy Małopolskę, ale w odrobinę innym wydaniu. Wieś kojarzy nam się ze spokojnym życiem, niespiesznymi dniami, z porankiem przy świeżo zaparzonej kawie. Dobrze brzmi prawda… w takich właśnie okolicznościach powstał „Żywot człowieka poczciwego”. Choć miłośnikami tego dzieła nie jesteśmy to już sama idea jest całkiem nam bliska i modna. Slow wedding, slow food to rzeczy dzisiaj modne i pożądane, a slow life to już jakiś odlot i szczyt marzeń wielu ludzi. Rej miał tu naprawdę sprzyjające warunki do filozofowania, tworzenia, inspirowania się.
Sesja ślubna w Małopolsce
Sesję ślubną w plenerze zaczęliśmy już z samego rana. Zerknijcie na zdjęcia – widzicie tę alejkę drzew? Co Wam przypomina? Tak! Nam też! Taka sama jak w Grze o Tron. Nie trzeba więc jeździć po świecie śladami pięknych, wręcz niesamowitych kadrów rodem z tej kultowej opowieści. Mówią, że cudze chwalicie, swego nie znacie. Zwróćcie uwagę na słońce i jak wdziera się między drzewami. To jest takie piękne, że nie zdziwi Was, że Dziwaczka piszczała w zachwycie, nieprawdaż? :).
Natalia i Paweł to niemal wymarzona para do fotografowania. Jako fotografowie ślubni cenimy sobie naturalność, spontaniczność i energię – tu mieliśmy pełen pakiet. Emocje mieszały się wraz ze wznoszeniem się słońca. Było delikatnie, czule, aż nagle magia, jaka łączy tych dwoje dała o sobie znać i powstała z tego istna kadrowa petarda. Widać namiętność, sensualność i ten wzrok. Tatuaże dodały pikanterii. Sprawdziło się nasze przekonanie pt. „Jak widzisz tatuaże wiedz, że sesja będzie ognista”.