Elegancja i wytworność taki był ślub Karoliny i Damiana. To ten w Wenecji, nie włoskiej ale jednak. Sesja w tym wypadku też nie mogła być byle gdzie. Do Włoch odrobinę mieliśmy za daleko więc postawiliśmy na coś bliżej. Po nitce do kłębka od czeskich zamków dotarliśmy pod wschodnią granicę Polski.
Plener ślubny w Krasiczynie
Zamek w Krasiczynie niewątpliwie urzeka. Przepiękna renesansowa architektura otoczona jest urokliwym parkiem. Arkady i wytworny dziedziniec były dla Karoliny i Damiana idealnym miejscem. Południowe słońce odbijało się w białych fasadach kiedy zaczynaliśmy sesję dając ciągły dostęp do dobrego światła. Trochę jak na Santorini. Tylko architektura nie ta.
Bajkowa sesja ślubna na zamku
Gdy spojrzeć na Karolinę wygląda jak współczesna księżniczka więc i zamek jest na miejscu. Jak na księżniczkę przystało ma swojego księcia. I to nie byle jakiego. Damian, szykowny mąż, obsypał by swoją ukochaną gwiazdami z nieba. Takie bajkowe klimaty przygnały nas aż za Przemyśl na plener ślubny w Krasiczynie.
Plener ślubny w Krasiczynie na zamku
Gdyby podszedł ktoś ze zwiedzających, mógłby śmiało zapytać czy to sesja do jakiegoś magazynu mody. I nawet byśmy powiedzieli że tak, ale zdradzało nas to, że trwały przygotowania do wieczornego festiwalu. Karolina i Damian wyglądają obłędnie. W dniu ślubu zachwycili wszystkich i w całym Szczyrku mieliśmy najlepszą parę młodą tego dnia. A na sesji nie stracili nawet grama tego uroku. Z resztą sami spójrzcie. Nie przez przypadek mówiliśmy, że to królowa i król. Na tym zamku w sumie jakby byli u siebie.
Krasiczyn można zwiedzać na codzień, a jest znakomitym miejscem na spacer czy chwilę wytchnienia. Pod warunkiem oczywiście, że nie ma imprezy i kilkunastu autokarów wycieczki. My mieliśmy szczęście trafić na praktycznie pusty zamek.