Ania i Michał trafili na aurę, którą większość par omija szerokim łukiem. Ten dzień był wybitnie deszczowy, ale nie tak, że po prostu padało. To była ściana wody. Lało tak koszmarnie, że nawet gór nie było za dobrze widać.

Teraz pewnie się zastanawiacie czy plener ślubny w deszczu w ogóle może się udać, za chwilę zobaczycie sami.

Na początek przechadzaliśmy po podbeskidzkich łąkach, w łanach zielonego zboża. Pochmurna pogoda tylko podkreśliła te wyjątkowe kolory i kontrasty. Wydawać się może, że to najgorsza możliwa pogoda, ale zapewniamy Was, że pełne słońce w samo południe to nie są idealne warunki. Wszystkie pary, które trafiły na bezchmurne niebo marzyły o ucieczce do cienia i klimatyzowanego auta.

Ania w pięknej zwiewnej sukni rozpromieniała swoim uśmiechem tą niesprzyjającą aurę. Nie poznaliśmy do tej pory pary, która byłaby tak odporna na niesprzyjające otoczenie. Zdawali się nie zwracać kompletnie uwagi na to co się wokół nich działo. A lekka mżawka, która towarzyszyła nam na początku przerodziła się w ulewę. Poszukiwaliśmy miejsc na oślep, gdzie akurat padało odrobinę mniej, gdzie można się schronić pod liśćmi drzew. I tak znaleźliśmy makowe pole, piękną polanę z zachmurzonymi już solidnie szczytami gór, chyba po czeskiej stronie sad i szumiący potok w dolinie Zimnika. Najeździliśmy się jak szaleni, zmokliśmy okrutnie, przemoczeni przemierzaliśmy kolejne odcinki pod dwumetrową blendą.

To był zdecydowanie jeden z najbardziej wymagających plenerów. Motywacji i siły dodawała nam Ania z Michałem. Już od pierwszych chwil wiedzieliśmy, że będzie wyjątkowo. Mamy szczęście poznawać pary, które są dla siebie całym światem i kochają się bezgranicznie. Dzięki temu możemy podpatrywać jak się przytulacie i szepczecie do ucha. Nie ma nic piękniejszego od chwil, w których okazujecie sobie czułość i zatracacie się w sobie. To niezwykłe również dla nas doświadczenie. Zapraszając nas do Waszego świata stajemy się częścią najważniejszych chwil Waszego życia, i dziękujemy za zaufanie jakim nas obdarzacie.

Ciekawi zobaczyć więcej?
Wesele w Dworku Góralskim